piątek, 27 lutego 2009

Albo w tę albo odpadasz.

Kolej rzeczy jest prosta, albo w tę albo odpadasz. Nie musisz się niczym martwić, zawsze zostaje plan B. Ów system "wybierania" pozostaje nam bratem, kochankiem, lub dłonią. Głowienie się nad bramką 1, 2 lub 3 daje podświadome "bramka numer 1 jest zonkiem". Czym czy kimkolwiek jest Pan Zonk, zawsze stoi na baczność niczym wilk w przebraniu owcy, na czole wypisane "wybierz mnie Panie, mnie" a na sam koniec jest BUM. W sumie większość naszych wyborów jest jak wybór banku, skazany na Pana Zonka ale tzw. tragedii nie ma.
Kwestia serca jest kwestią otwartą nawet w wieku 70 lat. Chemia (cokolwiek to znaczy), kwiatki i całusy. Zaręczyny, dzieci i dom... a teraz wmów człowiekowi, że Pan Zonk nie istnieje. Żona chce na kosmetyczkę, dzieci na zabawki a komornik wchodzi na hipotekę. Świat Ci się wali i dochodzisz do alternatywy spóźnionej o jakieś... 7 lat- Czemu wyszedłem za tę jędze i czemu grzeje gazem. Człowiek myśli "moglem zostać sam" ale tu pokazuje się znów Pan Zonk i po 30- stce gada "ale jesteś samotny". Prawo głupiego wyboru, wchodzisz na swój ślub, albo siedzisz w ławce na ceremonii swojego kolegi zazdroszcząc mu szczęścia.
Szkolne korytarze nie dają myśleć o życiu dorosłym, a jak dają, to o latach studiów. Wracasz do domu, wciskasz "Power", siadasz za monitorem i odpuszczasz Kochanowskiego, chemie organiczną i układ immunologiczny człowieka. Wracasz do szkoły i zastanawiasz się "po co mi to?". Startując na studia odpadasz w przedbiegach, słabe wyniki. Teraz Kochanowski staje się bliski i pluje w brodę a układ immunologiczny dostaje ostrego zapalenia. Taka decyzja przewraca się jak domino, tylko w miarę czasu można je zatrzymać, pisząc o bezsilności (tekst poniżej) myślałem o tym następstwie. Domino można postawić od nowa, ale tracąc rok, uwierzcie, że wiem jak to boli.
Dwa proste przykłady, może i czeka to każdego z nas. Szereg decyzji które odbijają się nam, czasem po nich zwracamy. Z ust rówieśników słyszę, "Życie nie ma sensu", ale to nie jest czasem tak, że my nadajemy sens własnemu życiu? Może być to ukochana osoba, samochód, czy kolekcja butelek po piwie. Sens wybieramy my, popieramy go decyzjami. Czując to, staramy się wybrać tak, aby zdobyć złoty szczyt. Pozostanie ślepym wsadza w dłoń stryczek i pistolet, czasem butelkę ale najczęściej jest to pusty byt, żeby mama nie gadała.

niedziela, 22 lutego 2009

Nie.

Nadszedł czas na coś w stylu "pusto, cicho, ciemno". Nie jest to obraz miasta w Czechach po 22 ale coś co jest w mojej głowie od paru tygodni. Bezproduktywność, senność i ogólna klapa nie pozostawia suchej nitki na moim sumieniu, powinienem działać. Wstając rano mówię "dziś dzień przełomu, piszę, uczę się i wykonuje zadania na 6 z +". Wypijam kawę i... zachciewa mi się spać, nie wiem jak to możliwe ale tak jest. Miałem ćwiczyć, wyczyniać cuda niewidy a tu flak. Egzystencjalna niemoc, a co jest jej powodem nie wiem.
Słyszałem, że systematyka jest dobra, ale jak być systematycznym jeśli organizm i mózg mówi stanowczo "NIE!". Zdaje sobie sprawę, że jestem sporo w plecy, zaległości rosną a ja nie rosnę w siłę. Takie głupie niechciejstwo i zaniedbywanie procentuje i jeszcze bardziej się zniechęcam.
Przychodzi czas nadrobienia, bo muszę i co? Nic. Robię to na odwal się a najchętniej zapłaciłbym komuś za wykonanie. Jedzenie, spanie i siedzenie weszło mi w krew jak vódka Zdzichowi spod sklepu. Ciekawe jest to, że gdy już zabieram się z pełną głową pomysłów po chwili pomysłów nie mam, a jak jakieś mam, to wydają mi się zwyczajnie słabe i nie warte mojej uwagi.
Może to, że zakończyłem swoją karierę na Politechnice jest kolejnym dowodem na moją próżność ale po co robić coś czego się nie lubi. Jedni uważają, że moje postanowienie jest pochopne i szczeniackie. Inni sugerują moją głupotę a niektórzy wyrażają aprobatę. Szczerze mówiąc słuchanie moralityków, życiowych pouczeń i gadania "szkoła jest najważniejsza" jest stratą czasu, żadnych konkretnych informacji, zwykłe, znane każdemu teksty.
Szukanie drogi życia nie jest miłe, a tym bardziej łatwe. Nikt nas do niczego nie zmusza, ale czasem trzeba sie zmusić. Niemożna siedzieć bezczynnie, ludzie myślą, że maja dopiero po parę lat, zdążą. Chcą być kimś ale bez własnej pracy nigdy się nie dojdą do mistrzostwa. Teraz, kiedy pisze też trenuje a zarazem pragnę przedstawić świat, tak jak go widzę. Czasem kiedy piszę, czuje, że odżywam, nie wiem jak u was.