poniedziałek, 2 marca 2009

1,2,3 nie- ży- jesz TY!

Wojna umysłu- ciała tu już nie biorę pod uwagę- to cały system wartości, ideałów? Nie. "Snem fabrykanta Niemca przy żonie Niemce"- zatracamy tożsamość, jeśli kiedykolwiek ją mieliśmy. Stając w obronie próżności, bezsensu i ogólnie panującemu (miłościwie) bezguściu można jednak znaleźć coś co jest diamentem w cuchnącej kupie sajgonek (?).
Barbarzyńcza wojna w telewizji, radiu i gazetach (brukowych i tych z gwiazdami) nabiera nowego znaczenia! Ludzie chłoną to jak pęcherzyki płucne tlen, żyją tym, mają z tego radochę do takiego stopnia, że jest to temat dyskusji- inernetowo- życiowych. Ludzie otoczeni fikcyjną aureolą, święci za życia, słabi geniusze i zwykłe istoty są tematem numer 1. Nie zdziwił bym się gdyby na uniwersytecie otworzyli kierunek "Gwiazdorstwo" a na Politechnice "Inżynieria Paparazzi". Słuchacze, telewidzowie i czytelnicy podglądają, wydają kupę pieniędzy na takie same ubrania, fryzury a nawet twarze. Ślepe zauroczenie, wypełniające ich życie- którego nie mają. Gdzie nie spojrzeć tam Gwiazda (?), na lodzie, parkiecie i z mikrofonem- wartkie i pełne akcji pośmiewisko- czego to człowiek zaszczuty nie zrobi dla pieniędzy. Wracamy do tematu twarzy, idealne rysy, pełne usta, oczy zielone jak amazonka (tylko piersi ma sztuczne) no i te gęste mocne włosy. Trzeba się ciężko napracować na operacje- podziękowania dla operatorów Corela i Foto Shop' a, chirurdzy was kochają.
Wstać, żreć, pić, spać. Wstać, żreć, pić, spać- model uniwersalny. Jego uniwersum opiera się na podłych 8 godzinach w Dellu, otwieraniem lodówki i trzymaniem pilota. Ah 3 razy 8, idealna symbioza- 8 snu, 8 pracy i 8 oglądania telewizji. Mózg gnije, oponka rośnie. Ale o tym pisać nie trzeba, w odróżnieniu od 1 juz archetypu- oni nie przeczytają.

-Kim będziesz w przyszłości- pyta Milenka.
-Ja będę żoną bogatego męża- odpowiada Gosia- A ty Kuba?
-Ja, Ja będę złodziejem, po co się męczyć- mówi pełen dumy.
-Łee nudno, chodźmy na szluga- mówi Bartek który ma dziś 12 urodziny.

Następcy tronu chodzą po ulicy, rodzice w pracy a babcia ogląda serial. Nuda- szkolna i domowa to codzienność, komputer, alkohol i papierosy zabijają pokolenie. Sam wiem, jak było ze mną ale patrząc widzę, że jest gorzej. Nie ma książek, komiksów, muzyki... nie ma nic. Brak zainteresowania czymkolwiek budzi strach, strach rodzi agresje a ta objawia się w wybitych zębach "frajera z 2 C", smutne ale prawdziwe. Dzieci zabijają, męczą rówieśników a czasem nawet i biją rodziców. Kosz na śmieci na głowie, wisząca koleżanka na sznurku i kocenie... obraz w stylu "Dance Makabr". Telewizja niby wie, pedagodzy biją na alarm ale co się zmienia? Nic. Maszyna zakładów poprawczych wygeneruje w tych młodych umysłach coś więcej nić śladowa agresja, czy chęć pokazania się od "mocnej" strony. Dobre dzieci, podgniłe słowami rówieśników będą już straceni za życia. Środowiska młodzieżowe niszczą się wzajemnie, matki płaczą nad trumnami a banda nierobów powymądrza się w telewizji.
Brak idei, pomysłu... kto za tym stoi? Jeszcze 15 lat temu ludzie chcieli, starali się- teraz wszystko jest jak w amerykańskich, pustych jadłodajniach- może "Życie Gwiazd" do tego. Przeżyć, przejść obok życia- to już nawet nie telenowela- lepiej zakopać się żywcem. Loteria młodych umysłów, w nie wycelowany rewolwer środowisk, rodzice chcą dobrze- wychodzi źle. Gdzie my żyjemy? Kim jesteśmy? System wartości nie istnieje, został zjedzony z frytkami przy wspaniałej lekturze kolorowych pism. Wychodząc z restauracji i tak wszystko zwrócisz, mama wczoraj zaostrzyła nóż. Dobranoc.

Brak komentarzy: