niedziela, 13 lipca 2008

Kompleks społeczny dobrze znany?

Przez ostatni okres czasu widziałem różne sceny komiczne, dramatyczne czasem horrory a czasem love story. Dobra mniejsza o to. Oglądając to dostrzegam jeden spory problem... kompleks. Zakładam, że też mam podobne sprawy ale 2 są dość często spotykane. Zacznijmy od kwestii szkoły i podejścia do tej placówki. Ludzie wręcz się boją "że szkoła się zawali". Złożyłem swoje "CV" na politechnikę (ambitne ale mniejsza o to), wchodząc do budynku rekrutacji zobaczyłem dziewczę z grymasem na twarzy i słowami na ustach które sobie dość silnie wmawiała a mianowicie "wiem, że się dostanę", myślałem, że zwymiotuje. Jak można stresować sie o coś takiego jak szkoła? Czasem ludzie poświęcają swoje zdrowie dla szkoły. Może i dobrze ale ja wolał bym nie ryzykować. A co w tym najlepsze wydają tysiące, żeby być studentem prawa, psychologii, medycyny. A co za tym idzie? Trzeba będzie tyrać na to żeby zdać. Fakt faktem, że potem im się za to zwróci jest oczywiste. Trzeba też brać pod uwagę młodzieńcze lata w których trzeba się "wyszumieć". Teraz żeby się wyszumieć nie wystarczą chęci, potrzeba pieniędzy. Co człowiek to hasło "mało mam kasy na wszystko", pytam czy pracują jakoś dorywczo a na to słyszę "haha nie" wiec już wiemy co jest przyczyną kompleksu społecznego numer 2. Znam przypadki gdzie rodzice kochają dziecko miłością pieniężną i zaczyna sie Bałtyk, Tatry, Atlantyk i Alpy. Każdy chciał by zobaczyć trochę europy jak Gracjan Roztocki. Ja chcąc podnieść stan na koncie w banku po prostu poszedłem do pracy. Nie będę tego sumował... niech będzie jak jest.

Ps. Świeci słońce, deszcz padał wczoraj. A teraz ktoś ładnie gra na akordeonie a mojej babci się milej siedzi w ogródku i rozwiązuje krzyżówki. Czy to takie trudne? Dzięki Karlos!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

...i później z dumą można obchodzić święto pracy.

Filip P. pisze...

I wyszło szydło z worka. to szydło było? czy kot?