niedziela, 21 grudnia 2008

Są powody do świętowania.

W tym roku, jak co roku też jestem zachwycony, raduje sie i skacze i to z jednego prostego powodu... nadchodzą święta. Teraz to już nie wiem czy mam śmiać sie czy płakać, cała otoczka świątecznego jedzenia i nudzenia sie na kanapie przed TV jest bardziej dobijająca od wszystkiego innego na świecie. Kiedy myślę, że muszę wstać z ciepłego fotela, ubrać sie i iść do centrum handlowego w ramach społecznego rytuału zakupowego to dostaje mdłości. Chodzenie w tę i we wtę po zatłoczonych kilkunastu hektarach butików, sklepów, kawiarni i jadłodajni nie jest moim ulubionym zajęciem w zimne grudniowe popoludnia i wieczory. Kiedy ja zdycham w butiku jego szef skacze z radości bo zarobi sobie na nowe auto, które zresztą będzie gwiazdkowym prezentem dla samego siebie, da zonie na kosmetyczke a dziecku na nowy komputer. Najfajniejszym elementem tego wszystkiego jest "-30%" które zwraca na siebie uwage portfela Kowalskiego. Masowe wydawanie pieniędzy jest już świątecznym nałogiem, każdy płacze bo zostawia coraz większe sumy pieniędzy nie zdając sobie sprawy, że i tak te pieniądze wracają w postaci paczki pod drzewkiem. Przedświąteczne wyścigi byłby nienajgorsze gdybyśmy mieli pewnego przymieżenca jakim jest niewątpliwie pogoda. Niestety pogoda też sie na nas wypina, śnieg z deszczem, wiatr i wszędzie panująca breja. Człowiek po 10 minutach przebywania poza zadaszonym miejscem ma ochotę wracać do domu a buty na zime za które dalismy 500 zł są do niczego bo i tak przemiękają. Dam sobie głowe uciąć, że MPO nie wyjedzie pługami, nieposoli drogi ani nie wysypie na nią chodź grama piasku. Dlatego śmiem przypuszczać, że ZUS i PZU pod koniec roku maja za dużo pieniędzy bo liczba złamań i stłuczek samochodowych rośnie z minuty na minutę. Najlepiej mają Ci co nie obchodzą świąt, 2 dni dodatkowego spokoju, wolnego od pracy i nawet każdy jest dość zyczliwy. Ale dziś puścili "Kewina samego w domu" to znak, że święta czas zacząć.

Tak tradycyjnie: Chce życzyć wam więcej uśmiechu na twarzach, żeby było więcej okazji do radości niż do smutku i ogólnej traumy a na sam koniec życia w zdrowiu bo to jest ważne tak naprawdę.

Piątek, 19.12.2008r.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

http://pl.youtube.com/watch?v=wkZoPAiAEpk

Krysmys das is tru:>

Anonimowy pisze...

nie lubię świąt, ale czasem potrafię spojrzeć przez weselszy pryzmat.
zamiast kevina poczytam freuda.
prezenty zrobiłam wcześniej - ominie mnie szał w CH.
zamiast grzać fotel, pojadę na BK.
i zjem mniej niż zwykle hehe!

zawsze jest jakieś rozwiązanie.

Filip P. pisze...

Klaudia zobaczymy jak będziesz zdychała w 2 dzień świąt... hehs.