Dziś nadszedł czas żeby zrobić przegląd ostatnich 52 tygodni, tygodni walki, radości, smutków i rozterek. Ja na swoim koncie zanotowałem zdane liceum, zdaną maturę i jeden niepełny semestr na politechnice, poza tym zwolnili mnie z pracy a na wakacjach wydałem dużo za dużo. Przed chwilą czytałem swój wpis sprzed roku i muszę przyznać, że chyba to co pisze zrobiło sie dojrzalsze (albo tylko mi się tak wydaje). Wchodzę w nowy rok z nadzieją na to, że będzie lepiej każdemu z nas, że nie będziemy olewani przez służbę zdrowia, że szef w pracy będzie milszy, że w szkole uda się wszystko zdać itp. Kiedyś nie zdawałem sobie z tego sprawy ale przez 52 tygodnie czyli 364 dni wszystko może się zmienić, głupio mi to mówić ale chyba sie starzeje. Patrząc po ludziach z którymi mam stały kontakt, wiem, że musi być lepiej, przecież nie jesteśmy stworzeni do odnoszenia porażek, liczę na lepszy 2009 rok naszej ery.
Wszystkim z tej okazji chciałbym życzyć udanej zabawy sylwestrowej, nowego roku bez objawów spożywania alkoholu i mądrości a przede wszystkim zdrowia.
Wtorek/Środa, 30/31 grudnia.
wtorek, 30 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
-jeden sklep
-jedna miłość
-ukończone 20 lat
-zaczęty trzeci semestr
-lomo
-noseslide
co mi da 2009?
ps. nie zdychałam w święta. spędziłam całe w sosnowcu. mieście niespodzianek.
Prześlij komentarz