poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Kocham cie po sam grób.

Rozmowa dwóch młodych mężczyzn w kawiarni:

-Widziałem się właśnie z Marleną...
-I co, Twoja nimfa pachnąca Coco Chanel, za bóg wie ile, nadal wyznaję ci miłość na kolanach?
-Weź się odczep! To, że lubi seks francuski to nie znaczy, że jest jakąś dziwką. Zresztą nie powinieneś komentować...
-Niedawno, przyjacielu, powiedziałeś, iż moja rada jest niezastąpiona. Kim ona w ogóle jest?
-Słuchasz mnie? Studiuje na ASP, jest elitą tego miasta. Zna łódzkich reżyserów, aktorów i biznesmenów. Jej ojciec stawia ten nowy hotel w centrum. To nie jest rodzina idiotów. Jej brat siedzi na stołku prokuratora, nic mi z nią nie grozi. Nie wypada ci wypowiadać złej opinii, nawet jeśli tak myślisz. Czuje, że z jej strony to coś głębszego.
-Tylko jak jest na kolanach...
-Zaraz sam będziesz na kolanach!
-...
-Ty jakoś nie umiesz wyrwać sobie laski... siedzisz w domu, czytasz i grasz w gry. Co to za życie? Hmm? Ja teraz mam to, czego chciałem. Poznaje ludzi i bawię się. Jest wspaniale, co drugą noc spędzam w wielkim domu z jackuzi i sauną. Jutro idziemy na obiad z prezesem jednego z banków; podobno w jakiejś knajpie japońskiej. Sushi, sake... rozumiesz?
-Umiesz jeść pałeczkami?
-To nic trudnego, Marlena powiedziała, że nauka zajmuje 3 minuty.
-Znając ciebie to zajmie 3 godziny.
-Nie mogę tego słuchać...
-Kochasz ją? Czy lubisz jej kasę?
-Kocham ją, jest bardzo wartościowa, ale małomówna. Czasem umie milczeć godzinę, ale to oznaka jej inteligencji, chęci przemyślenia wszystkiego...
-Myśli pewnie o nowych butach i wycieczce do Brazylii...
-Buty dostaje za darmo, od projektantów mody. W Brazylii też już byla.
-Ile Ty ją znasz?
-No z miesiąc już będzie...
-I jutro idziesz na sushi?
-Zazdrościsz?
-Raczej jestem załamany, że sobie wstydu narobisz.
-ODWAL SIĘ! Umiem jeść nożem i widelcem.
-Ale nie pałeczkami...
-Co ci do tego?
-Powiedziała ci, że cię kocha?
-Bo to raz. Zawsze mi to mówi, że jestem jej ulubieńcem, że daje jej dużo ciepła... Doprawdy, czasem jest zaskakująca!
-Używaj prezerwatyw, bo jeszcze cię w bachora uwikła; wiesz jak jest. Teraz chodzi zadowolona, że kocha, że cię pilnuje i jest za tobą. Potem, jak okaże się, że macie dziecko to nawet jak śpi na forsie wygoni cię do roboty, a ty, ze swoim magistrem sztuki to możesz kopać rowy tam, gdzie Chińczycy budują autostrady.
-Jej ojciec ma coś wspólnego z autostradami...
-Widzisz! Nawet o łopatę nie będziesz musiał się prosić. Jak cię rodzina przyjmie, to zostaniesz brygadzistą. Fucha jak 102! Więc pamiętaj... lateks daje wolność.
-Bierze tabletki, nie jest tak głupia, aby męczyć się z kondomami. Mama załatwiła jej najlepszego ginekologa w mieście.
-To się czymś zarazisz... kiła, trądziki; nigdy nie wiesz.
-Ahahaha! Kolego mój, ona się nie zadaje z byle kim. Myślisz, że sypia z każdym kto ma coś w głowie? Nie, nie! Grono jej znajomych to wyselekcjonowane osoby, studenci prawa, medycyny, artyści! Co Ty myślisz? To nie chlew!
-Jeśli tak twierdzisz, sądzisz i wiesz... nie pozostaje mi nic innego, jak pobłogosławić wasz uroczy związek. Zapoznaj mnie z nią, jeśli nie boisz się poznać jej z plebsem.

Kilka dni później.

-Nie mogę się dodzwonić od wczoraj do Marleny, nie wiem co się dzieje, ma wyłączony telefon. NIC! Żadnego znaku życia, żadnej wiadomości. Jej znajomi również nie wiedzą, co się dzieje...
-Wiesz, nadziwić się nie mogę...
-Hm?
-Tobie!
-Mnie?
-No! Zakochany kundel zgubił swoją rasową ukochaną. Okazać się może, że nie jest taka rasowa...
-Co Ty zazdrośniku gadasz! Ja od zmysłów odchodzę! Matka moich dzieci zaginęła!
-Sam, żeś zaginął...
-Czemu czytasz gazetę, jak ze mną rozmawiasz? Ja zaginąłem? Najadłeś się dopalaczy?
-Masz, przeczytaj... strona 20.

„Wczoraj wieczorem zatrzymano Marlenę W. córkę łódzkiego biznesmena i radnego. Marlena W. podejrzewana jest o umyślne zarażenie wirusem HIV swoich partnerów i przygodnych kochanków, których, jak podaje komenda miejska, może być nawet 90. Od wczoraj na policję zgłosiło się 20 mężczyzn, u 17 z nich wykryto obecność wirusa....”

2 komentarze:

Żaneta pisze...

Temat chyba zawsze będzie na czasie. Trafnie ukazane jak miłość potrafi zawładnąć człowiekiem. Ślepo wierzymy, że nasz ukochany partner to czysty ideał i nie zdajemy sobie sprawy z tego, że może posiadać wady, które potem mogę przerodzić nasze życie w koszmar.
BTW: Cieszę się, że w końcu coś się pojawiło po długiej przerwie. Wpadnij czasem i do mnie i coś pokrytykuj ; )

amaranthrose pisze...

Czytając nie spodziewałam się aż tak smutnego zakończenia. Naprawdę genialne i niestety częściej.
Pozdrawiam