sobota, 26 grudnia 2009

Świat coś tam przeczyta. (taki na rozgrzewkę)

Niektórzy z was na mnie narzekali ostatnio, ponieważ nie pokazuje nowych tekstów. Cóż, doszedłem do pewnych konkluzji, mianowicie: wypada dojrzeć do pewnych spraw. Pisanie i efekt tej czynności jest dziś dość interesujący. Motywem napisania niniejszego tekstu jest pewna teza lub... domysł, lichy strasznie, ale jednak stwierdziłem, że coś z tego skleję.

Prowadziłem ostatnio dialog, nie ważne z kim, nie ważne gdzie, i usłyszałem, że "ludzie przestają czytać". Wpadłem w pewne zakłopotanie, ponieważ ja jakoś nie widzę, aczkolwiek mogę się mylić, ażeby populacja odchodziła od tej sztuki poznawania i zdobywania nowej wiedzy. Ba! Patrząc po tłumie rozwrzeszczanych małolatów, przed empikami w czasie premiery nowych przygód Harrego Pottera, jestem w stanie powiedzieć- "Wcale nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać". Dzieciaki dosłownie depczą się po stopach i wbijają sobie palce w oczy tylko po to, żeby zdobyć książkę o pokrzywdzonym przez los czarodzieju. Kina również przeżywają oblężenie z dniem premierowego pokazu filmu o wyżej wymienionym kolesiu. Tylko co jest w tym smutnego? Dzieci nie znają nic, co jest klasyczne! Rozumiem, że w pierwszej klasie liceum czytanie Iliady czy Sofoklesa jest trudne, ale na Zeusa! Żeby mylić Wyspiańskiego z Mickiewiczem?! Przejmujące- i to nie jest ironia.

Jednostki dorosłe (cokolwiek to znaczy) też nie omijają książek. Kiedy do kin wszedł "Kod Leonarda Da Vinci" poszli na niego wszyscy i wszyscy co nie czytali, jak jeden mąż przeczytali. Konsekwencje dla autorów filmu nie były miłe, ponieważ okazało się, że stworzyli kichę. Panna która sikała po obejrzeniu tego cuda kinematografii w połowie czytania książki doszła do wniosku, że jest "za-je-bis-ta!" a film, lekko mówiąc, nie za ciekawy. Niestety, nie jestem aż tak bardzo przekonany co do literatury tego Pana, ale muszę przyznać rację, że fajnie się czyta (w 4 dni przeczytałem "Anioły i demony"). Historia o Profesorku detektywie, zamieszanego w religię i fizykę trochę przesadzona, zabójstwo papieża, kardynałów... nie ma to jak wybić w pień pół Watykanu.

Taki wypadek rzeczy trzeba chyba zaakceptować, bo nie zmusimy młodych dusz do czytania czegoś ambitniejszego. Również nie wydaje mi się możliwym, aby wcisnąć przed nos starszym coś innego, niż Dan Brown. Wypada zadowalać się takim stanem, bo jak cofniemy się do "Cosmopolitan" i innych tego typu periodyków to z czytania pozostanie Wyborcza, Przyjaciółka i ramówki stacji telewizyjnych.

2 komentarze:

Unknown pisze...

"Gdy młodzież czyta tylko rozkłady jazdy"-od razu mi sie skojarzyl tekst afrokolektywu :D
Odczucie proste-poziom notki nizszy,niz to co bylo wczesniej(a juz na pewno niz tekst o pieniadzach),no ale ale...
napisze na samym poczatku,ze moim zdaniem luzie nie odchodza od czytania ksiazek.Moim zdaniem sprawa wyglada tak-mozna zaobserwowac,ze(czasami z wiekiem to przychodzi,czasami wiek nie jest konieczny)sposrod ludzi nieczytajacych ksiazek,czesc z nich sie do tego powolutku przekonuje(no wlasnie,harry potter i tego typu tytuly,czy chodzby moja podchoinkowa 'wielka ksiega siusiakow' ;p),a ludzie ktorzy czytali ksiazki(mniej lub bardziej) robia to i wyaje mi sie,ze beda robic to dalej,bo wiedza co moze im to dac,wiec koniec koncow ja widze tylko postep :) Kwestia,czy to dobrze,ze wiekszoc nie zna klasyki,czy nie,to wielki odrebny temat.
Chcialbym napisac cos odnonie cofniecia sie do 'cosmopolitan' i tego typu gniotow,ale nie mam onich pojecia,z reszta jak chyba kazdy z moich znajomych,wiec totalne dno ;]
Pozdro i czekam na kolejne wrzuty na bloga!!

Unknown pisze...

Jak to napisał pewnien oświeceniowy francuski filozof-książki są towarzystwem, któe sobie człowiek dobiera. Umiejętność czytania - nic wzniosłego natomiast problem wydaje mi się tkwi w innej kwesti. nikt nikogo nie uczy umiejętności dobierania owych publikacji. składanie literek w bezwartościowe słowa mija się z przeznaczeniem, cztanie ma uczyć myślenia. Następna sprawą jest to, że czytanie stało się 'passe' a co jest niemodne dziś nie ma siły przebicia. Na koniec już, akceptacja tego stanu rzeczy jaki jest nie jest zła ale czy jakbyśmy cofnęli się trochę w historii co do umiejętności czytania wyszłoby to wszystkim na gorsze. nie. progress nie zawsze odnosi się do czegoś nowego.
Pozdrawiam,
M.