poniedziałek, 3 grudnia 2007

MPK'a zalatuje tandetą!

Dziś wybrałem sie ze znajomymi do centrum naszego smutnego miasta. Po godzinie bezcelowego szwendania sie po ulicy Piotrkowskiej stwierdziłem, że czas do domu! Udałem sie na przystanek. Gdy doszedłem do miejsca odjazdu autobusu, zobaczyłem dziki tłum ludzi którzy mieli jeden cel... wejść do autobusu! Wtedy moja mózgownica doszła do wniosku, że bozia dała takie coś jak nogi. Przeszedłem 2 przystanki i widzę jeszcze większy tłum ludzi, prawie taki jak na przecenie w "Media Markt". Doszedłem do skrzyżowania gdzie mam akurat tramwaj wiec stwierdziłem, że można wsiąść. Jak zwykle MPK znów zawiodło i czekałem kolejne 30 minut... w końcu jedzie mój upragniony transport. Wsiadam do wagonu gdzie z 4 drzwi działają tylko 2. Rozglądam sie w poszukiwaniu mejsca... w wagonie było 25 osób a 24 to rasowi studęci ubrani w kolorowe czapki, rękawiczki, szaliki i płaszczyki. Cudnie. Usiadłem i zacząłem sie pogrążać w muzyce Amona Tobina po czym nad głową zawisły mi 2 dziewczyny, oczywiście studęcko ubrane. Gadały o wykładowcach i szturchały mnie jak babcia w moherowym berecie... w sumie ich czapki przypominały taki beret. Po godzinie wracania do domu (co powinno zająć jakies 25 minut) byłem zmeczony i wściekły... i jeszce ten hydraulik. MPK powinno oddawac rekompensaty za stracone godziny na przystanku i uszczerbki na psychice przez bande ubranych na kolorowo studentów. Ehh szkoda gadać!

Brak komentarzy: